18 kwietnia 2013 r. członkowie kół naukowych działających w ramach projektu „Szansa na równy start” wzięli udział w wizycie studyjnej w Rzeszowie.
Na początek udaliśmy się do Instytutu Fizyki na Uniwersytecie Rzeszowskim. Tam przywitał nas naukowiec przypominający wyglądem najbardziej znanego na świecie fizyka, twórcę teorii względności – Alberta Einsteina. Pan w białym fartuchu wprowadził nas w tajniki fizyki, demonstrując doświadczenia dotyczące przewodnictwa elektrycznego metali, wody i gazów. Pokazał, na jakiej zasadzie działają znane nam doskonale neonówki i od czego zależy ich różny kolor. Zademonstrował także metodę działania tzw. mieczy świetlnych, znanych nam z filmu „Gwiezdne wojny”.
Z kolei przeszedł do doświadczeń związanych z magnetyzmem. W niektórych doświadczeniach asystentkami wykładowcy były nasze koleżanki – jak widać na zdjęciach.
Jednym z ciekawszych, widowiskowych doświadczeń był pokaz wiatru elektrostatycznego, w wyniku którego długowłosej uczennicy ze Stykowa stanęły włosy dęba. Fizyk demonstrował też sposób ściągania dachu z domu podczas wichury. Zachęcał nas do powtórzenia i przeprowadzenia wielu doświadczeń, ale odradził stanowczo wykonania eksperymentu, który na nas zrobił największe wrażenie. Wykonał go dla lepszego efektu w warunkach częściowej ciemni, stąd na zdjęciu nie jest on dobrze widoczny. Eksperyment polegał na kontrolowanym wybuchu rakietowym z użyciem plastikowej, przedziurawionej butelki.. Doświadczenie miało nam zobrazować prawo zachowania pędu.
W Instytucie Fizyki bardzo nam się podobało.
Kolejnym etapem wycieczki była Podziemna Trasa Turystyczna. Przebiega ona pod kamienicami i płytą Rynku i liczy369 metrów. Obejmuje 25 piwnic i 15 korytarzy, sięgających10 metróww głąb ziemi. Trasa kryje w sobie liczne atrakcje i tajemnice. Można w niej spotkać relikty średniowiecznych murów, ślady pożarów, pozostałości żelaznych krat, kilkusetletnie cegły.
Obraz rzeszowskiego Rynku z przełomu XIX i XX wieku przedstawiają dużych rozmiarów fotografie umieszczone na ścianach tuż przy wejściu do obiektu.
Dla nas największą atrakcją w podziemiach był Bartek w dybach. Zamknęliśmy go tam, ponieważ był denerwujący i sprawiał dużo kłopotów. Fajny był też kościotrup, niestety nie prawdziwy, lecz plastikowy, o czym poinformował nas pan przewodnik.
Szliśmy tzw. Aleją Herbową, której ściany ozdobione są herbami kolejnych właścicieli Rzeszowa oraz herbem Podkarpacia.
Zaciekawiły nas pistolety, które były jedynie replikami starej broni, a szkoda, bo chcieliśmy sobie z nich postrzelać. Tuż za kolekcją broni palnej zauważyliśmy dwie srebrne zbroje. Niesamowite wrażenie zrobił na nas tatarski buńczuk, który był ozdobiony włosiem z końskich ogonów. Na pierwszy rzut oka wyglądały one jak skalpy ludzkie.
Zainteresowały nas także naczynia i zabawki z gliny, które były bardzo ozdobne. Pomieszczenia rozdzielone były od siebie murami i kratami.
Przez całą wycieczkę przewodnik – pan Łukasz zadawał nam pytania, na które podpowiadała nasza pani Bieniek. Teraz jest pewne, że nie dostaniemy jedynki za podpowiedzi, ponieważ pan przewodnik nas „ubezpieczył”. Zapewnił nas, że będzie interweniował, jeśli w szkole zdarzy się, że pani Bieniek będzie chciała kogoś ukarać za podpowiadanie.
Po tej wycieczce wiemy, że piwnice w dawnych czasach służyły do przechowywania towarów, a także jako warsztaty, najczęściej stolarskie i garncarskie. Wiemy też, że sklep bławatny to sklep, w którym w dawnych czasach można było kupić barwione tkaniny, a jeden z barwników otrzymywano z bławatków.
Z kolei wzięliśmy azymut na naszą najnowszą Galerię Rzeszów, a w niej na kino „Helios”. Do seansu przygotowaliśmy się jak przystało na rasowych kinomaniaków. Każdy wyposażył się w wielka tubę popcornu oraz nie mniejszą colę.
Film, który obejrzeliśmy dostarczył nie tylko wrażeń wzrokowych za sprawą techniki 3D, ale skłonił też do refleksji o potrzebie postępu, poszukiwań, otwarcia na to, co nowe i nieznane. A był to film pt. „Krudowie”, nie „Kurdowie”.
Dawno, bardzo dawno temu, w epoce kamienia łupanego żyła sobie rodzina Krudów: jaskiniowiec mama (Ugga), jaskiniowiec tata (Grug) – zatwardziały konserwatysta, zbuntowana córka – nastolatka (Epp), córeczka-niemowlak, synek (Thunk – fajtłapa, który nie potrafi podjąć żadnej życiowej decyzji bez pozwolenia rodziców ) i wiekowa seniorka rodu (zwana Babcią). Polowali za dnia, w nocy chowali się w jaskini. Żyli zgodnie z filozofią taty jaskiniowca, że wszystko co nowe, to złe. Żyli spokojnie do czasu, aż nowe samo przyszło do nich. Po pierwsze w okolicy pojawił się „nowy” – przystojny chłopak (Guy), który umiał wykrzesać ogień i korzystał z mózgu, a nie tylko z siły mięśni.
Po drugie – świat, jaki znali jaskiniowcy, dążył ku zagładzie: kontynenty się przesuwały, stary świat czekała zagłada i jedynym ratunkiem dla Gruga i jego familii było szukanie nowego miejsca do życia. Ruszyli więc w szalenie ciekawą, niebezpieczną i piękną podróż „ku słońcu”, do nowego świata.
Wędrując przez zapierające dech w piersiach krainy, Krudowie odkrywają niesamowity – nowy świat, pełen fantastycznych stworów, a ich życie od tego momentu, zmienia się na dobre. Olbrzymich rozmiarów flora i fauna dla widzów – piękne krainy, są sporym wyzwaniem dla naszych jaskiniowców. Jednak stopniowo przekonują się, że nie warto w życiu bać się tego, co nowe i nieznane. Dzięki wyjściu z jaskini, odrzuceniu paraliżującego strachu i poruszeniu szarymi komórkami, Krudowie przekonują się, że świat jest wielki, ciekawy i godny poznania.
Film o ostatnich ocalałych jaskiniowcach jest więc pochwałą postępu. Jednak postęp również nie może być celem samym w sobie i nie wszystko co nowe jest w rzeczywistości potrzebne, a czasami nawet nie jest mądre.
Na zakończenie wybitnie edukacyjnej wyprawy zaproszono nas do Mc Donalda, co niekoniecznie ma się w zgodzie z edukacją prozdrowotną. O ile frytkami nikt nie pogardził, bo wszyscy je uwielbiamy w ilościach nieograniczonych, choć są niezdrowe, o tyle Wieś-mac to dla wielu z nas prawdziwy niewypał. Zdrowiej i smaczniej byłoby spałaszować jakąś sałatkę na bazie kurczaka.
18 kwietnia wszędzie tam byliśmy,
Wieś-maki zjedliśmy i colę wypiliśmy,
A cośmy przeżyli i co ciekawego widzieli,
Tośmy wam z radością tu opowiedzieli.
Sprawozdanie zredagowali
członkowie dziennikarskiego
koła naukowego