29 maja w ramach projektu „Szansa na równy start” odbyliśmy wizytę studyjną obejmującą miejscowości: Bolestraszyce, Przemyśl, Krasiczyn.
W Bolestraszycach zwiedziliśmy ARBORETUM – czyli rezerwat roślinności z przewagą drzew i krzewów. Spacer rozpoczęliśmy od tzw. ogrodu sensualnego – to znaczy takiego, w którym rośliny można poznawać nie tylko za pomocą wzroku, ale także wąchając je, rozcierając w palcach, rozpoznając dotykiem kształty liści i kwiatów. Tabliczki identyfikujące rośliny w ogrodzie sensualnym oprócz tradycyjnych napisów zawierają nazwy zapisane alfabetem Braille’a z myślą o osobach niewidomych.
W końcu maja mogliśmy podziwiać największą w Polsce kolekcję gatunkową irysów – skupionych wokół stawów, na których pojawiły się już pierwsze pąki lilii wodnych i grążeli. Jeden ze stawów ma od niedawna ciekawego mieszkańca, którym jest żółw błotny. Przywitał nas, prezentując się w całej okazałości na pływającym wiklinowym półkoszku.
W czasie naszej wizyty – niestety – dobiegało końca kwitnienie azalii i różaneczników. Wspaniałą ozdobą arboretum są wiklinowe ozdoby wykonywane co roku latem przez plastyków zjeżdżających do Bolestraszyc na warsztaty. Przy okazałej konstrukcji przypominającej kształtem serce zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcie. Naszą uwagę przykuły również „gruszki na wierzbie” – zawieszone przez plastyków i dla ozdoby, i jako gniazda dla ptaków oraz innych zwierząt. A ptaki, jak widać na zdjęciu, upodobały sobie arboretum, chociaż wolą gniazda własnej konstrukcji, jakby nie ufając zdolnościom budowniczym ludzi.
Ciekawym stanowiskiem w arboretum jest ogródek roślin biblijnych, z których większość posadzona jest w donicach i eksponowana czasowo ze względu na niesprzyjające warunki klimatyczne w zimie. Wśród okazów roślin wymienionych w Biblii dostrzegliśmy m. in.: palmę, drzewko oliwne, mirt, owocującą figę, winorośl.
W pobliżu ogródka biblijnego zamieszkują pawie. Mieliśmy szczęście podziwiać taniec godowy samca, który długo i ze wszystkich stron demonstrował swój rozłożysty ogon, a gdy stawał do nas tyłem, prezentował też śliczne, trzęsące się gatki z białego, gęstego puchu.
Następnie udaliśmy się do budynku, aby oglądnąć ciekawe wystawy: muszli, chrząszczy i pereł. Aby pokazać rozmiar muszli największego ślimaka, stanęliśmy wokół niej do zdjęcia. Chrząszcze i ich wytwory w postaci korytarzy w drzewach oraz kulek gnojnych, w których składają jajka nie u wszystkich wycieczkowiczów wzbudziły zachwyt. Za to kolekcja pereł i wyrobów jubilerskich i użytkowych, inkrustowanych masą perłową, podobały się szczególnie żeńskiej części zwiedzających. Tutaj też można było zobaczyć kolejne etapy powstawania perły.
Wizytę w Bolestraszycach zakończyliśmy oglądając jeden z wielu fortów okrążających dawną twierdzę Przemyśl.
W Przemyślu na parkingu spotkała nas niespodzianka, która na początku nie zapowiadała niczego dobrego. Do autobusu wtargnął żołnierz przypominający wojaka Szwejka i zapytał, czy mamy przepustki na wjazd do Przemyśla. Zrobiło się niewesoło, ale już po chwili zaprosił nas przed Bramę Forteczną, gdzie każdy z nas otrzymał przepustkę następującej treści: zezwala się C i K rekrutowi lub rezerwiście (tu wpisać czytelnie, drukowanymi literami swoje dane osobowe) na czasowe przebywanie w obrębie Twierdzy Przemyśl.
Stary żołnierz, który okazał się członkiem Przemyskiego Stowarzyszenia Przyjaciół Dobrego Wojaka Szwejka, opowiedział nam historię miasta podczas zaborów, kiedy to ludność Przemyśla i okolic została wysiedlona, a miasto stało się miejscem obrony granic między austriacką Galicją a ziemiami zaboru rosyjskiego. W kilkunastu olbrzymich fortach stacjonowały tysiące żołnierzy. Na zakończenie ciekawej historii wpisywaliśmy się do księgi pamiątkowej.
Kolejnym etapem wizyty studyjnej było zwiedzanie Zespołu Zamkowo-Parkowego w Krasiczynie. Zamek otoczony jest murem i czterema basztami, z których każda ma inne zwieńczenia, adekwatne do nazwy. Baszty noszą nazwy: Boska, Papieska, Królewska i Szlachecko-Rycerska. W Baszcie Boskiej zwiedziliśmy Kaplicę pw. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny i kryptę z trzema zbiorowymi grobowcami rodziny Sapiehów. Z baszty do baszty przemieszczaliśmy się krużgankami, nad którymi widnieją arkady zdobione wizerunkami królów polskich, a poniżej cesarzy rzymskich, girland i wieńców. Na zakończenie udaliśmy się do podziemi zamku, do sali tortur, gdzie zgromadzono dawne narzędzia tortur, między innymi dyby, krzesło czarownic i inne niesamowite sprzęty, za pomocą których wymierzano kary zbrodniarzom.
Nadszedł czas na obiad, który mieliśmy szczęście zjeść we wspaniałym otoczeniu – w olbrzymiej sali jadalnej zamku, gdzie urządzono restaurację. Przy długich stołach, w świetle kandelabrów poczuliśmy się jak królewscy goście.
Droga z zamku do autokaru wiodła przez stary park, w którym wiele drzew zostało posadzonych z okazji narodzin dzieci w rodzie Sapiehów. Według zwyczaju synowi sadzono dąb, a córce lipę. Cennymi okazami krasiczyńskiego zamku są: korkowiec, miłorząb, tulipanowiec i ponad dwustuletni dąb o obwodzie 7,5 metra.
W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się w Przemyślu i udaliśmy się do cukierni „Fiore”. Oferta smakowa lodów zaskakuje tu bogactwem nawet najbardziej wytrawnych lodojadaczy.